Sielska moja chatka

Sielska moja chatka

To miała być chatka sielska i anielska, a okazała się koszmarem budowlanym. Jako totalny laik w zakresie budownictwa i remontów zaufałem swojemu pośrednikowi i ogłoszeniu w internecie z niewielką ilością zdjęć. Czy nie oglądałem lokalu przed zakupem? Oglądałem, ale wszystkie defekty były doskonale zamaskowane. Horror zaczął się, gdy do mojego domku wkroczyła znajoma ekipa budowlana. Po wyniesieniu z salonu drewnianych, stylowych mebli, okazało się, że to one były najtrwalszym elementem pomieszczenia. Podłoga okazała się na tyle spróchniała, że zapadła się pod jednym z pracowników, ukazując pod sobą okazałe mrowisko. Kolejną niespodzianką okazały się drewniane okna, pięknie zdobione, pomalowane- zespolone były za pomocą farby. Po usunięciu jej szyby zaczęły się dziwnie ruszać, a skrzydło opadło jak u chorego ptaka. Nie było wyjścia, konieczna była ich wymiana. Jednak prawdziwe sceny dantejskie rozegrały się w kuchni. Podczas podłączania zmywarki, nagle jedna z rur pękła i zalała rdzawą, śmierdzącą breją całe pomieszczenie. Usuwanie tego i wietrzenie zajęło cały długi dzień. Jeszcze większe zdziwienie dopadło wszystkich zgromadzonych, podczas prób podłączenia nowej kuchenki. Okazało się, że nie można tego zrobić, bo z nieznanych powodów nigdzie nie można było znaleźć ani rur, ani licznika. Dla pełni jasności należy powiedzieć, że w ogłoszeniu było napisane, że dom podłączony jest do gazu sieciowego!!! Zamiast niego znalazł się szeroki wachlarz wszelkiego robactwa, z pająkami i karaluchami na czele. Zapomniałbym dodać, że piękne kuchenne meble, nie okazały się tak trwałe jak w salonie. Rozpadały się podczas odsuwania od ściany.